Religia Ilorów wywodzi się z kultu praktykowanego przez ich przodków w Ilanorze. Przez stuletni okres państwowości Yllinoru, zarówno doktryna, jak i formy kultu zmieniły się w kilku aspektach.
Politeizm Ilorów stanowi mieszankę dawnych kultów szamańskich, które kilkanaście wieków temu zostały zdominowane przez wpływy wszechogarniającego politeizmu pyarrońskiego. Osadzenie tej synkretycznej religii w klanowej kulturze Ilanoru, zaowocowało dość ciekawą religią, wspierającą te elementy kultury, które najsilniej dominowały u ilirów. Po stu latach spędzonych w nowej ojczyźnie i nowych realiach, ilirskie wierzenia przeszły metamorfozę w ilorską religię.
Doktryna religijna zawiera elementy charakterystyczne dla religii pyarrońskiej (m.in. niejasny obraz stworzenia świata). Ilorowie wierzą, że świat został stworzony przez Starych Bogów (zwanych Atarrabi - kreatorami), którzy ściśle wyznaczyli bieg historii. Atarrabi byli wieloosobowym przejawem sił twórczych, obecnych w każdym ich dziele. Starzy Twórcy otoczyli świat kryształowymi sferami, na których umieścili słońce, gwiazdy i dwa księżyce, obiegające odtąd całą ziemię. Kontynenty oblali oceanami, a w trzewiach gór rozpalili ognie. Zaludnili świat wszelkimi znanymi zwierzętami, stworzyli też lud elfów, by mógł dbać o wszelkie dobro, jakie wyszło spod ręki Atarrabich . Wielkim wysiłkiem Atarrabi otworzyli niebiańskie przestrzenie nad kryształowymi sferami, i zesłali w nie fragmenty swoich dusz, przyobleczone w światło gwiazd i obdarzone wolną wolą. Po akcie stworzenia, Atarrabi oddalili się szukając miejsca we wszechświecie, by tworzyć kolejne światy. A kawałki ich dusz stały się młodymi bogami (nazywanych Dis-Attarabi, potomkami twórców). Było ich tak wielu, że zaczęli toczyć z sobą wojny, o to, kto z nich jest najpotężniejszy i ma władać istotami stworzonymi przez Atarrabi. Kiedy wreszcie wyłonili spośród siebie najsilniejszych, lud elfów odrzucił nowych opiekunów. Elfy pozostały wierne Urri – najstarszemu z Atarrabich , który jednak odwrócił się od swoich dzieci. Okazało się, że młodzi bogowie nie mogą manifestować swych sił w świecie, nie mając istot, które uznałyby ich boskość. Wtedy to jeden z najsilniejszych i najpodlejszych Dis-Atarrabi, zrzekł się części swojej mocy i przelał ją na stworzenia, narodzone z jego ciała, ducha i ziemskiego prochu. Tak Ur-Ragnol stworzył pierwszych Aquirów, stawiając ponad nimi trzynastu wszechmocnych aniołów. I lud Aquirów wielbił Ur-Ragnola, składał mu ofiary z dzieci Urri i rósł w siłę na całym świecie. Inni Dis-Atarrabi widząc dzieło Ur-Ragnola próbowali mu dorównać. Ale na próżno rwali swe ciała, na próżno pozbawiali się mocy, chcąc przewyższyć dzieło sprytnego boga. Część Dis-Atarrabich oszalała, stworzyli wypaczone demony, istoty pozbawione emocji, które siały destrukcję i samozniszczenie we wnętrzu boskich sfer swego stwórcy. Ci Dis-Atarrabi nie mieli sił, by zesłać własne dzieci na świat. Inni młodzi bogowie zawarli sojusze i tak wzmocnieni, zaludnili ziemię swoimi tworami. Tak narodził się lud krasnoludów, tak narodziło się wiele nacji ludzi i innych istot, gotowych wielbić swych stwórców.
Ilorowie byli dziełem czwórki Dis-Atarrabich: wojowniczej Kai-Syah, która poświęciła część swojej krwi, mądrego Kai-Ahnara, który oddał część swojej duszy, wszechmocnego Kruh-Berana, który dał Ilorom część swego ciała i opiekuńczej Dar-Larti, której łzy i oddech wzbudziły życie w pierwszych Ilorach. Byli ślepi i nadzy, unosili się wysoko ponad kryształowymi sferami, zanurzenie w boskiej esencji Eturaspe (tak zwą Ilorowie niebiosa – a konkretniej siedzibę Kruh-Berana, dokąd udają się ich dusze po śmierci). Dopiero Kruh-Beran tchnął siłę w ich ciała, Dar-Larti otworzyła oczy na piękno otaczającego ich świata, a Kai-Ahnar obdarzył rozumem, mądrością i zmysłem oddzielania dobra od zła. Lecz najwięcej dla Ilorów uczyniła Kai-Syah. Dała im do ręki miecz i włócznię, by stali się ludem silnym i niepokonanym, dała im konie, by mogli szybko ścigać swych wrogów, obdarowała ich nieugiętą odwagą i walecznością ponad miarę innych ludów, by uwierzyli, że są wybranym narodem.
Odtąd bogini ukazywała się wybranym spośród ludu, pod postacią sokoła szybującego nad polem bitwy. Szybko Ilorowie zaczęli traktować te drapieżniki jako boskich posłańców, święte istoty, którym żaden śmiertelnik nie może wyrządzić krzywdy. Obecnie, najczęściej przedstawia się Kai-Syah pod postacią sokoła z rozłożonymi skrzydłami. Motyw ten jest chętnie używany w całej ornamentyce związanej z rzemiosłem wojennym. Jedynie w świątyni Kai-Syah w stolicy Yllinoru, boginię wojny przedstawia kilkumetrowy posąg kobiety o czterech ramionach, nad której głową unosi się ogromny sokół. Statua została wyrzeźbiona z rozkazu władcy Chei, jako dar dziękczynny dla bogini, za zwycięstwa podczas Lat Trwogi.
Kruh-Beran w wierzeniach Ilorów, przybierał postać ogromnego, srebrnego niedźwiedzia. Święte zwierze zazwyczaj wskazywało Ilorom ścieżki prawa. Kruh-Beran dał Ilorom swe ciało, tchnął w nich siłę i chronił, kiedy bezbronni unosili się w Eturaspe. Jest więc ich prawdziwym ojcem i opiekunem. Figurki niedźwiedzia można spotkać w każdym ilorskim domu, a amulety ochrony z wyobrażeniem tego zwierzęcia, nosi wielu mieszkańców Yllinoru. Kruh-Beran pokazuje Ilorom jak żyć i jakimi prawami w tym życiu się kierować. Siła drzemiąca w niedźwiedziu, połączenie łagodności z zaciekłości, z jaką niedźwiedzica broni swoje młode, sprawiły, że w mitologii Ilorów, niedźwiedź zaczął uosabiać Kruh-Berana.
Dusze Ilorów powstały z fragmentów duszy innego, wielkiego Dis-Atarrabi. Kai-Ahnar pozbawił się cząstki swej mocy, by nadać Ilorom człowieczeństwo i nieśmiertelność. Widząc świadome, lecz bezrozumne istoty, szybujące w Eturaspe, Kai-Ahnar obdarzył ich mądrością i zrozumieniem. Bóstwo w wyobrażeniach Ilorów stało się sową o cichym locie, która nocą zawodziła pieśni mądrości. W chwilach zwątpienia i wahania, każdy Ilor wiesza na swym łożu amulet z pęku sowich piór, wierząc, że noc i Kai-Ahnar przyniosą mu jasność umysłu.
Łagodna Dar-Larti objawiała się pod postacią ciężarnej łani. Gdy przechodziła przez strumień, to ryby wyskakiwały na brzeg wprost w ręce Ilorów, a spod jej kopyt wyrastały pęki gryki i jęczmienia. Gdy stała na skraju lasu, stada zwierzyny same wchodziły w ręce ilorskich myśliwych. Bogini pierwsza zapłakała nad martwym dziełem sprzymierzonych Dis-Atarrabi. Dopiero jej oddech ożywił Ilorów, pobudził serca i otworzył oczy. Dar-Larti jest uosobieniem żywotności i delikatności, płodności i witalności przyrody, odnawiania życiowych sił, cierpliwości i współczucia dla bliźniego. Ile razy Ilora spotka choroba, albo fizyczne cierpienie, zwraca się z żarliwymi modłami do tej bogini.
Jak Ilorowie praktykują wiarę.
Religia jest ważną częścią życia Ilorów. Dzień Ilora rozpoczyna się od krótkiej modlitwy do całej czwórki Dis-Atarrabi: Kai-Syah błaga o odwagę do stawienia czoła przeciwnościom losu, które dziś napotka. Kruh-Berana prosi o siłę potrzebną do przezwyciężenia wszelkich przeszkód i zmysł prawości, który pozwoli tę siłę odpowiednio obrócić. Kai-Ahnara prosi o mądrość i rozsądek, które pohamują zapalczywość płynącą z odwagi. A Dar-Larti dziękuje za obfitość i dobrobyt, który go tego dnia oczekuje. Do niej też wznosi modły o miłość i zrozumienie, między członkami swojej rodziny. Podobnymi modlitwami dziękczynnymi kończy się każdy dzień Ilora.
Każdy pierwszy dzień tygodnia jest dla Ilora świętem. Poświęca go nie tylko dla swej rodziny, lecz również dla bogów. W ciągu roku są wybrane okresy, kiedy szczególnie wielbi się wybrane bóstwo. Więcej o tym pisaliśmy w części poświęconej życiu społecznemu Ilorów. Ilorowie nie praktykują kultu zbiorowo. W dzień świąteczny, poza normalnymi modlitwami, Ilor ma obowiązek odwiedzić najbliższą świątynię (lub miejsce kultu: kapliczkę, poświęconą figurę, stellę) każdego z bóstw. Wystarczy podejść i dotknąć murów świątyni, wypowiadając w myślach dziękczynną litanię.
Z tego względu świątynie Ilorów nie są wielkimi kościołami, jak przyjęło się w monoteistycznym Shadonie. Świątynie czworga Dis-Atarrabi zbudowane są wyłącznie z kamienia. Zawsze na planie koła o średnicy 10-15 kroków, wyglądem przypominają przysadziste stołby, zwieńczone szerokim dachem. Wokół centralnej budowli umieszczone są symetrycznie wąskie i znacznie wyższe wieże. I tak świątynie Dar-Larti posiadają dwie iglice, rozmieszone równolegle na linii osi budynku głównego. Świątynie Kai-Ahnara otaczają trzy (tworzące trójkąt równoboczny), świątynie Kruh-Berana cztery, a Kai-Syah pięć wież (na bazie pięciokąta).
W pobliżu budowli sakralnych stawia się pomieszczenia gospodarcze i mieszkalne kapłanów. Przy świątyniach Dar-Larti wznoszone są hospicja i infirmerie w których kurują się ciężko chorzy żołnierze i mieszczanie (ci ostatni muszą płacić za opiekę lekarską kapłanek). Zazwyczaj w otoczeniu budynków kapłanki prowadzą herbaria, utrzymują też niewielkie kramy, w których zawsze można nabyć cenne ingrediencje i lecznicze zioła za przyzwoitą cenę (kramy kapłanek zwolnione są od podatków). Kościoły Dar-Larti utrzymywane są z datków chorych, ze sprzedaży kramów i ze skarbca miejskiego. Rola kapłanek bogini obfitości jest dość znacząc w społeczeństwie. Ilorowie nie mają rozwiniętej, świeckiej medycyny na modłę pyarrońską. Umiejętności medyczne przeciętnych zielarzy nie mogą w żaden sposób równać się z fachową wiedzą kapłanek Dar-Larti, nie wspominając o darach uzdrawiania, jakimi dysponują wybrane kobiety. Pełnią one też ważną rolę we wszelkich rytuałach dotyczących płodności i plonowania. Pod koniec trzeciego miesiąca roku – Miesiąca Kwitnienia, odbywają się największe uroczystości związane z Dar-Larti. Przez cały tydzień Ilorowie ozdabiają swe domy wieńcami kwiatów, pławią konie i bydło w rzekach, sami też dokonują rytualnych ablucji. Wierzą, że przyniesie to im płodność, urodzaj i obfitość w całym roku. Także w większych osadach można spotkać kapłanki Dar-Larti, utrzymywane przez całe wspólnoty. Są najlepszymi akuszerkami i zielarkami, na jakie Ilorowie mogą sobie pozwolić. Tylko kobiety mogą służyć bogini-łani, a ich liczbę ocenia się na blisko 1800 w całym kraju. Kapłanki Dar-Larti są powszechnie szanowane, choć nie stoją tak wysoko jak wojowniczki Kai-Syah. Rodzinie Ilora przynosi zaszczyt, gdy jego córka wstępuje w szeregi uzdrowicielek, lecz każdy ojciec marzy o tym, by jego dziecko, bez względu na płeć, usłyszało zew sokoła.
Bez dwóch zdań Kai-Syah jest najpopularniejszym bóstwem w Yllinorze. Poza świątyniami w ilorskich miastach ma mnóstwo kapliczek, stelli i obelisków nawet w małych osadach. Świątynie bogini walki są budowane w pobliżu miejskich garnizonów. Bogini przyjmuje w swe szeregi Ilorów obojga płci. Kapłani, poza dobrym wyszkoleniem wojennym, zyskują rozliczne dary bogini, dzięki którym armia Yllinoru jest jedną z najskuteczniejszych w tej części kontynentu. Kapłani Kai-Syah zawsze towarzyszą zbrojnym oddziałom. Zsyłają sokole błogosławieństwo na żołnierzy, podwyższają ich morale, zagrzewają do walki modlitwą i podtrzymują na duchu w chwilach porażki. Nie tylko znają dobrze psychikę wojownika, otoczeni nimbem autorytetu i czci, ale także świetnie manipulują emocjami tłumu. Sami są również dobrymi wojownikami, znają rozliczne metody wprawienia siebie (lub wybranego żołnierza) w berserkerski stan ducha. Często pyarronczycy opowiadają sobie legendy z czasów Lat Trwogi, kiedy to szaleni Ilorowie rzucali się na dziesięciokrotnie liczniejszego wroga i wygrywali.
Pod koniec upalnego Miesiąca Boju świętuje się tydzień Kai-Syah. Ilorowie całe noce śpiewają przy ogniskach wojenne pieśni, a młodzi mężczyźni, którzy ukończyli 20 lat, przechodzą wtedy inicjację. Odtąd mogą służyć ojczyźnie swoim mieczem. Przed inicjacją młody Ilor mógł być zaledwie łucznikiem, oszczepnikiem albo koniuszym w garnizonie. Podobnie młody rzemieślnik nie mógł przystąpić do czeladniczego egzaminu, nie mówiąc o wzięciu sobie żony. W świątyniach Kai-Syah przez cały tydzień gromadzą się kapłani i kapłanki, by od świtu do świtu śpiewać pochwalne pieśni. Najczęściej wpadają wtedy w bardzo głęboki trans, prawdziwie jednocząc się ze swoją patronką (zwykle był to czas świętowania zwycięstw letnich rajdów wojennych), jedynie najbliżsi krewni mogą wtedy dotykać kapłanów (poić ich, odciągać w ustronne miejsca gdy omdleją, lub gdy zmusi ich do tego potrzeba fizjologiczna). W tym okresie najwięcej młodych ludzi słyszy zew sokoła (duchowe objawienie, które powołuje w stan kapłański). Ocenia się, że w Yllinorze bogini służy niecałe 1200 duchownych. Kościół Kai-Syah utrzymuje się z miejskiego skarbca oraz środków cechów płatnerzy i zbrojmistrzów, którzy są zobowiązani do odprowadzania podatków na rzecz tego kościoła.
Przy świątyniach Kai-Ahnara w ośrodkach miejskich zawsze są budowane szkoły. Jednak o prawdziwej edukacji w przypadku Yllinoru nie możemy mówić. W żaden sposób nie da się porównać nauki Ilora do wykształcenia pyarronczyków. Kapłani i kapłanki Kai-Ahnara poza czysto duchowymi obowiązkami, pełnią rolę nauczyciel najmłodszych Ilorów. Nauka nie jest darmowa i nie każda rodzina może sobie pozwolić na pełne wykształcenie. Do szkół są przyjmowani wyłącznie chłopcy, którzy ukończyli 8 rok życia. Edukacja trwa około 3 lat i obejmuje naukę czytania i pisania, naukę przemawiania, wiedzę o historii kraju, podstawy teorii wojskowości, podstawy matematyki i kanon religii. Innym zadaniem kapłanów Kai-Ahnara jest pomoc Thwurirom w ściąganiu podatków i zarządzaniu wpływami. Nie ograniczają się wyłącznie do asysty. Znają najgłębsze tajniki natury ludzkiej i potrafią nieraz wyciągnąć więcej z rodzinnego skarbca łagodną perswazją, niż podwładny Thwurira długa tyradą o potrzebach skarbca i obowiązkach wobec ojczyzny. Pod konie lata, w Miesiącu Powrotów świętuje się tydzień Kai-Ahnara, lecz dzieje się to na mniejszą skalę niż w przypadku świąt pozostałych bóstw. Praktycznie tylko w miejskich ośrodkach Ilorowie przechodzą w procesjach wokół świątyń bóstwa, paląc wonne kadzidła (symbol błędnych decyzji) i prosząc pieśniami o mądrość w dalszym życiu. Kościół Kai-Ahnara jest najmniej liczny w Yllinorze, liczbę duchownych ocenia się na 600-650 osób.
Kruh-Beran w obecnych czasach zyskuje coraz więcej miejsca w sercach Ilorów. Powoli zmienia swe oblicze w postać boga-sędziego (tym zbliża się do pyarrońskiego Kyela, do którego jest przyrównywany). Przez dziesięciolecia stanowił źródło duchowej siły narodu ilorskiego, a kapłani Kruh-Berana mieli często większą moc autorytetu niż służący Kai-Syah. Kapłani stworzyli spisane i skodyfikowane prawo, które obecnie jest powszechnie przyjętym i stosowanym w cały kraju. Tak więc prawo kanoniczne (wyrosłe na bazie zwyczajowego prawa Ilorów) jest ostatecznym wyznacznikiem winy i kary w sądownictwie Yllinoru. Jak wspominaliśmy, władzę sądownicza mają Thaunowie, a w miastach Thwurir i ławnicy sądu Thwurira. Jednak to kapłani Kruh-Berana są ostateczną wyrocznią, decydującą o czyjejś winie i wymiarze kary. Zwykle jeden z kapłanów zawsze zasiada wśród ławników.
W każdym mieście jest świątynia Kruh-Berana, natomiast tylko wielkie osady goszczą na stałe kapłanów tego boga. Zazwyczaj przebywają oni w ośrodku miejskim, rzadziej wędrują po okolicy. Liczbę kapłanów Kruh-Berana szacuje się na bliską 950. Można ich z daleka rozpoznać po charakterystycznych, lamelkowych zbrojach, ceremonialnych młotach i hełmach ozdobionych czaszką niedźwiedzia.
Kapłani Kruh-Berana są także tymi, którzy witają i żegnają Ilorów w doczesnym życiu. Kiedy minie mniej więcej miesiąc od chwili przyjścia na świat dziecka, rodzice wiozą je do najbliższej świątyni Kruh-Berana. Kapłan poświęca dziecko bogu, umacniając w ceremoniale jego ducha ogniem i wodą. Nadaje mu też wtedy imię, zgodne z wolą rodziców i Thauna rodu. Często Ilorowie składają ofiary w świątyni, modląc się o odkrycie przeznaczenia dziecka. Wierzą, że proroctwo niesie sen, jaki się przyśni rodzicom w noc po powrocie ze świątyni. Ilrowie wierzą, że człowiek oprócz ciała ma duszę i ducha. Po śmierci dusza Ilora wędruje do Eturaspe, do zaświatów, w których narodzili się przodkowie. Tam jest osądzana przez Kruh-Berana, czy będzie godna powtórnie zejść na ziemię i przyoblec w ciało. Natomiast duch zmarłego pozostaje w Eturaspe, jest on czysty, oderwany od duszy skalanej często złym życiem doczesnym. Duch pozostaje długo w Eturaspe, patrząc na swoich potomków, ma za zadanie prowadzić ich ku dobru, jeśli tylko proszą go o pomoc. Po wiekach zanurzenia w Eturaspe, duch powraca do Kai-Ahnara i jednoczy się z duszą boga. Jeśli Kruh-Beran uzna, że ziemski żywot został zmarnowany, wtedy karze duszę, ciskając ją na ziemię i przymuszając by weszła w skórę zwierzęcia. Ilorowie wierzą, że zajadłe, oszalałe wilki, wściekłe rysie i inne drapieżniki, były złymi ludźmi ukaranymi za niegodne życie, które teraz muszą żywić się krwią i surowym mięsem, póki ręka myśliwego nie wyzwoli pokaranego ducha. Tak uwolniona dusza przez moment unosi się nad ciałem zwierzęcia, po czym umyka do Eturaspe, błagając Kruh-Berana o kolejną szansę.
Ciało zmarłego Ilora pali się na stosie pogrzebowym, a jego prochy miesza z gliną i formuje figurkę, symbolizującą martwą osobę. Figurkę umieszcza się w kamiennym naczyniu i zanosi na cmentarz. Tam umieszcza się naczynie w niewielkim, ziemno-kamiennym kurhanie. Najczęściej każda rodzina ma swój kurhan, gdzie gromadzi figurki swoich zmarłych przodków. Często Ilorowie odwiedzają cmentarze, prosząc w modlitwach swoich zmarłych o pomoc, radę, siłę i wstawiennictwo u któregokolwiek z bogów.
Wszelkie demony, upiory i istoty nieumarłe Ilorowie przypisują mocom złych Dis-Atarrabi i panicznie się ich boją.
Wszystkie szczepy z plemienia Shaunów mają bardzo zbliżony świat wierzeń. Wszechświat (Jatir) dzielą na trzy światy: Świat Górny, Świat Środkowy i Świat Dolny. Świat Górny (Nułang) składa się z siedmiu warstw nieba, warstwa ósma i dziewiąta stanowią już ostateczną, zewnętrzną przestrzeń. Siedem warstw niebios ułożonych jest jedna nad drugą, a każdą z nich włada osobne bóstwo przy pomocy zastępów swoich duchów. Na siódmej warstwie nieba mieszkają księżyce i gwiazdy, na ósmej słońce, a na dziewiątej Mun – wielki bóg, który uformował świat, wraz ze swą małżonką Jammuną – opiekunką dusz dzieci i obrończynią rodziny. Bóstwa władające siedmioma warstwami niebios to nie kto inny, tylko dzieci Muna. Do Muna nikt nie potrafi się wznieść. Nawet najlepsi szamani docierali tylko do piątego nieba, gdzie spotykali się z Mundalikiem, duchem-posłańcem wielkiego boga.
Główną ideą wierzeń Shaunów jest walka między dobrem i złem. Walka ta jest uosobiona w wyobrażeniach Muna i Argłana, bóstwa dobrego i złego, przejawia się zaś w opozycji światła i ciemności, dnia i nocy.
Świat Środkowy (Ninłang) stanowi ziemia. Wedle wyobrażeń Shaunów, ziemia obdarzona jest duchem jako całość (duch ziemie – Irłyngan). Także każda część ziemi: rzeki, jeziora, góry, wzgórza, bagna, lasy, stepy posiadają własne duchy, których imiona znają tylko szamani. Każda osada posiada również swoje duchy.
Wierzenia te ściśle wypływają z łowiecko-pasterskiej kultury. Hodowanie stad udomowionych bawołów i owiec, tradycja wypraw myśliwskich, nakazuje Shaunom żyć w harmonii i okazywać szacunek wszystkim duchom zamieszkującym Ninłang.
Shaunowie bogów i duchy nazywają ogólnym imieniem shaucze. Wśród shaucze są byty mało znaczące, jak i niesamowicie potężne, te dobre, jak i te złe. Shaucze rozumieją ludzką mowę, stąd obyczaj, by zawsze przyjaźnie usposobić do siebie konkretnego ducha-gospodarza. Jeśli Shaun wprowadza swoje stado na nową część stepu, prosi żyjącego tu ducha-gospodarza o pozwolenie, stara się go zjednać błaganiem i ofiarą. Czasami wystarczy skropić ziemię świeżo udojonym mlekiem, czasami duch jest złośliwy (może być wysłany przez złego Argłana), wtedy należy go nakarmić krwią cielęcia, a w ostateczności wezwać jednego z szamanów, by wypędził ducha.
Duchy zamieszkujące Świat Środkowy podlegają wielkim opiekunom: Jerwamowi – podlegają duchy ziemi (wzgórz, pól, gór, lasów), Sandunowi – duchy wód (rzek, jezior, bagnisk), Małmanowi – duchy wszystkich wiatrów. Poza wspomnianymi istotami, Świat Środkowy zamieszkują też duchy różnych chorób i przypadłości. Shaunowie zwą je Ugłaszik, w odróżnieniu od Argłaszik – duchów chorób pochodzących ze Świata Dolnego, wysłanych przez Argłana. Chorego może więc wyleczyć tylko szaman, wypędzając złego ducha z ciała człowieka i osadzając na nowo porwaną przez ducha choroby duszę.
Świat Dolny (Arłang) jest królestwem mrocznego i złego bóstwa Argłana. Panuje tu wieczna ciemność, a miejsce to zamieszkują przerażające istoty. Argłanowi służy mnóstwo pomocników, włada on także duchami-posłańcami, które wyprawiają się po ludzkie dusze. Właśnie Argłan sądzi przyprowadzone do niego dusze zmarłych i przemienia je w swoje sługi. Argłan ma żonę i siedmiu synów, władających pospołu domeną swego ojca. Jednak większą o nich wiedzą mają tylko szamani. Najstraszniejsze sługi Argłana to Argłaszik – duchy chorób i epidemii. Istoty Dolnego Świata są wrogie i niechętne ludziom, stale knują i szukają sposobności byle tylko zaszkodzić Shaunom. Nomadzi wiedzą, że moce Muna są w stanie pokonać sługi Argłana, lecz bywa to bardzo zmienne, o czym najlepiej świadczą losy człowieka, kierowane przez obie te siły. Stąd też potrzebują szamanów, potrafiących nawiązać kontakt z istotami Świata Dolnego za pośrednictwem przodków. Tylko oni mogą darami obłaskawić zawzięte duchy Świata Dolnego. Świat Dolny (Arłang) składa się z siedmiu królestw. Pierwsze, leżące najpłycej, zamieszkują duchy złośliwych istot chodzących po Świecie Środkowym. To właśnie Zagnole i Ogarzy ukrywają swe dusze w Dolnym Świecie (wedle wierzeń nomadów), tak samo jak mityczne złe istoty tundry i śnieżnych równin: homani, białowłosi, najany (lodowe demony) i lodowe smoki. Drugie królestwo Arłangu leży poniżej podziemnych wód, zamieszkują je mityczne istoty, doskonale znane szamanom. Często właśnie przez nie duchy przodków mogą oddziaływać na złośliwe istoty głębszych zakątków Arłangu. Trzecie i czwarte królestwo zamieszkują przerażające duchy chorób, piąte – złe duchy, sługi Argłana, szóste i siódme to domeny synów złego bóstwa, a w ósmym i dziewiątym królestwie zasiada sam Argłan. Wszystkie te królestwa przemierza straszliwy Orlan, zsyłający koszmary na mieszkańców Świata Środkowego, które przyprawiają ich o chorobę lub śmierć.
Godność szamana wśród Shaunów jest dziedziczona. W każdym szczepie jest kilka rodzin, których mężczyźni mogą pełnić tę funkcję. Młodego kandydata w odpowiednim czasie nawiedzają duchy pomocnicze i wręcz przymuszają do pierwszej inicjacji (jeśliby się im opierał, wkrótce by umarł). Oczywiście nie każdy członek szamańskiej rodziny ma predyspozycje, by pełnić tę funkcję. Osoby bez szczególnych cech zawsze są ignorowane przez duchy pomocnicze. Kandydat na szamana musi mieć doskonałą pamięć, wyobraźnię, wielką intuicję, musi znać dobrze mitologię, mieć dar aktorski i poetycki, powinien też poznać tajniki hipnozy i zaklęć szamańskich. Będąc na naukach u doświadczonego szamana, kandydat poznaje techniki i ceremoniały, uczy się na pamięć świętych zaklęć. Wtedy też zaczynają go nawiedzać duchy pomocnicze. Inicjacja jest ciężkim, fizycznym przeżyciem, dopiero po tym młody szaman może zacząć orientować się w świecie otaczających go duchów. Podczas inicjacji jego ciało przechodzi przez szereg zabiegów (posty, wstrzemięźliwość seksualna, picie wywaru z bielunia, walka z halucynacjami). Po inicjacji szaman odkrywa swojego ducha opiekuńczego, który zaznajamia go z wszystkim tym, co zawarte jest w jego duszy i pomaga mu w wewnętrznym rozwoju. Pogłębia swoją percepcję zyskując dostęp do duchowych krain, gdzie bytują istoty biorące udział w rozwoju świata i Shaunów. Poznając je zyskuje zdolność śledzenia losów człowieka pomiędzy narodzinami, a śmiercią. By przejść wszystkie stopnie wtajemniczenia, szaman musi praktykować bez mała dwadzieścia lat po okiem starszych mistrzów. Dopiero wtedy staje się pełnoprawnym (wyświęconym) szamanem, otrzymuje święty bęben, maskę i może wybrać jeden ze światów, jako domenę swych wpływów. Nie wyświęceni szamani noszą różne miana: jurałgan – przepowiadają pewne wydarzenia na podstawie snów, sełargan – widzą duchy chorób i mogą je próbować okiełznać, iltałgan – szamani mający wgląd w przyszłość, za sprawą duchów; ingutłan – jasnowidze, doradcy; teltałłan – szamani tłumacze, objaśniają słowa i gesty głównego szamana podczas jego transu. Wyżej opisani szamani nie wprowadzają się w trans, sprawują funkcje pomocnicze, uczestniczą w rytuałach ofiarnych, tylko wybrani znają hipnozę. Dopiero po rytuale wyświęcenia mogą aspirować do wybranej kategorii, otrzymując prawo przeprowadzania wybranych rytuałów. Dziesięcioletni okres pracy kończy się następnym rytuałem wtajemniczenia, po którym szaman staje się „wykształconym” (janumłan). Janumłan zajmują wysoką pozycję w społeczności szczepu, cieszą się ogromnym szacunkiem i autorytetem, czasami mogą doprowadzić nawet do zmiany wodza w szczepie, jeśli tylko mają ku temu ważna powody. Każdy wyświęcony szaman praktykuje we własnej domenie, przy użyciu metod charakterystycznych dla swej kategorii. Nigdy nie wykracza poza swoje funkcje i obowiązki.
Wyświęceni szamani, którzy wybrali Świat Górny, stawali się Nułangłan. Ci, którzy wybrali świat Środkowy – Ninłangłan, a Świat Dolny – Arłangłan.
Szamani Nułangłan mają największe kwalifikacje. Oni podróżują po Górnym Świecie, spotykają się z duchami bliskimi Munowi. Do pomocy mają teltałłanów i ingutłanów. Szamani Ninłangłan pełnią różne funkcje, dbają o przestrzeganie obyczajów i zasad moralnych, zajmują się leczeniem chorób i odpędzaniem duchów ściągających nieszczęścia. Doskonale znają zioła, umieją leczyć rany i składać kości, stosują też rytualną psychoterapię. Ich pomocnicy to najczęściej sełargani i jurałgan. Szamani Arłangłan – pełnią jedną z najważniejszych ról, prowadzą dusze zmarłych przez siedem królestw Argłana. Ceremonie pogrzebowe wśród Shaunów są bardzo charakterystyczne dla nomadów południowo-zachodnich. Ciało zmarłego jest dokładnie palone, natomiast serce i mózg są przygotowane do spożycia na ceremonialnej stypie. Prawo zjedzenia szczątków ma wyłącznie rodzina i szamani. Prochy zmarłego są rozpuszczane w naparze, który służy Arłangłanowi do wprawienia się w trans, podczas którego odnajduje zbłąkaną w chwili śmierci duszę i służy jej za przewodnika do zaświatów, do królestwa Argłana. Musi ją ochraniać i strzec, by nie przyłączyły się do niej dusze żywych. Do innych zadań szamanów Dolnego Świata należy też leczenie ciężkich chorób, spowodowanych duchami Argłaszik (złośliwymi sługami Argłana), czy też odejściem duszy z ciała chorego. On też mógł negocjować z duchami Arłangu, odwołując się do zmarłych przodków. Także i szamani Dolnego Świata mieli swych pomocników: iltałgana i sełargana.
Religia Tarranów jest przykładem rozwiniętego animizmu. Wierzą, że każda istota, roślina, miejsce i przedmiot ma swego ducha. Każde jezioro, góra, las, każda ścieżka, kamień, drzewo, każde zwierze i ptak posiada ducha, który się nim opiekuje i prowadzi przez życie. Tarrani uważają, że wszelkie życie pochodzi od Wielkiej Matki –Ajipal. Ona na początku świata tkwiła w swoim własnym łonie. Kiedy poczuła pierwsze bóle, przygotowała sobie miejsce, tworząc świat duchowy, pośrodku którego tkwił świat ziemski. Wtedy przyszedł czas i Ajipal porodziła samą siebie. Z jej oddechu i krzyku narodziły się duchy słońca i księżyców, duch wichrów, burz i deszczów. Wnet nad ziemią zaświeciło słońce i rozszalały się huragany. Z jej pępowiny powstało mnóstwo duchów służebnych, które zasiedliły ziemię, objęły we władanie wszystkie miejsca na ziemi do tej pory pozbawione ducha. Życie rozkwitło na stepach i w górach, pojawiły się lasy i wszelka roślinność na lądzie i w wodzie. Wtedy też spadł na ziemię życiodajny deszcz – wody płodowe Ajipal. Każda kropla, wsiąkając w ziemię zamieniała się w żywą istotę. Tak narodziły się wszystkie zwierzęta zasiedlające Ynev. Przez pierwsze dni unosiły się nad nimi duchy opiekuńcze, dopiero później jednocząc się z fizycznym ciałem swego wybrańca. Wszystkie duchy stale wielbiły Ajipal, podziwiając dzieło stworzenia jakiego dokonała.
Kiedy światem zaczęły władać zwierzęta, Ajipal zapragnęła stworzyć coś wyjątkowego - istoty bliskie jej naturze. Rozplotła swoje warkocze, ścięła kilka pasm włosów i rozrzuciła je na wietrze. W duchowym świecie narodziły się w ten sposób istoty władające wielką mocą, dzieci Ajipal. Nie miały cielesności i nie mogły objąć w posiadanie niczego co było ziemskie. Tak postanowiła Ajipal, by zrównoważyć moc swych dzieci. Miały wielki żal do Matki, czując się gorszymi od najpodlejszych duchów zamieszkujących ziemię. Zbuntowali się przeciwko Ajipal i zapragnęli sami stać się stwórcami. Parzyli się między sobą, rodząc najróżniejsze istoty, które zamieszkały Ynev, czcząc swych stwórców jak bogów. Tak narodziły się elfy, Aquirowie, ludzie i inne rasy. Nie znali oni Ajipal i nie wiedzieli nic o swej prawdziwej Matce.
Wtedy rozgniewana Ajipal zesłała śmierć, cierpienie i wojny na stworzenia swoich dzieci, a synom i córkom na wieczność zabroniła objawiać się cieleśnie na świecie. We wnętrzu ziemi Ajipal stworzyła Otchłań, w którą wtrącała wszystkie dusze zmarłych istot, będących tworami jej potomków. Zemsta Matki była ogromna. Jej zrozpaczone dzieci zaczęły błagać Ajipal o litość, wszystkie dusze jakimi obdarzyli swoje stworzenia były pożerane przez Gwandirdala, złego ducha Otchłani.
Wtedy Ajipal zapowiedziała, że jedynie te dusze, które będą miały siły i spryt ominąć pułapki Otchłani i wymknąć się Gwandirdalowi, zostaną zwrócone swoim stwórcą, by ci mogli na nowo pchnąć je w krąg wcieleń. Niewiele ludów poznało Ajipal. Ani elfy, ani ludzie nie mogli objąć swym wyobrażeniem istnienia Wielkiej Matki. Dopiero Najstarsze ludu Tarranów, rozmawiając z duchami skał, drzew i zwierząt, poznały prawdę. Wtedy też lud Tarranów porzucił Harcharana i Harchanan, dwoje bliźniąt – stwórców Tarranów. Najstarsze zaczęły oddawać cześć Ajipal, a za nimi cały lud Tarranów. Dawne bóstwa zapałały wielką nienawiścią do Tarranów. Nie mogąc objawić się na ziemi, by zabić cały swój lud, zsyłały najstraszniejsze plagi, choroby i demony na Tarranów. Ajipal jednak wysłuchała próśb Najstarszych i zabroniła Harchanan i Harcharanowi tworzyć skalane dusze Tarranów. Sama zapragnęła rozwijać swój lud. Tarrani na codzień z szacunkiem traktują każdy przejaw natury. Ścinając drzewo, kopiąc w ziemie, krusząc skałę, czy zabijając zwierzę modlą się do ducha, by zjednać go sobie. Często wcześniej składają właściwą ofiarę, by duch nie rozgniewał się i nie popsuł ich planów. Tylko Najstarsze Tarranów mają odpowiednią moc, by oprzeć się złości duchów. Potrafią w swych rytuałach uwięzić ducha, przekonać go, a nawet niekiedy zniszczyć. Najstarsze w ekstatycznych tańcach wielbią Wielką Matkę - Ajipal, czerpiąc siłę i mądrość z jej boskiego źródła. Tylko one są wtajemniczone w rytuały, modlitwy ofiarne i dziękczynne, tylko one potrafią przeprowadzić duszę zmarłego Tarrana przez pułapki Otchłani, aż do Bram Ajipal. Tylko Najstarsze umieją znaleźć dusze zagubione w Przedsionku Otchłani i porozumieć się z nimi. Bez Najstarszych cały lud Tarranów wkrótce zniknąłby z powierzchni ziemi.
Tarrani mają wiele świąt w ciągu całego roku. Najważniejszym dniem jest Święto Ajipal, obchodzone podczas pełni czerwonego i niebieskiego księżyca, zaraz po wiosennej równonocy. Całą dobę trwają wtedy obrzędy dziękczynne prowadzone przez Najstarsze. Tarranowie śpiewają i tańczą od świtu do zachodu słońca, by oddać cześć Ajipal i odegnać złe duchy, zesłane przez Harcharana i Harchanan. O północy odbywają się wtedy Rytuały Odłączenia, kiedy odurzone ziołami, wybrane Najstarsze łączą się w miłosnym uścisku z elfem zaakceptowanym przez duchy. Rytuał odbywa się w ustronnym miejscu, gdzie Najstarsze mogą „odłączyć” się mentalnie od wspólnoty, by nie skazić umysłu elfa wspomnieniami poprzedniczek. Często wybraniec Najstarszych przez długie lata odwiedza osadę obserwując swego potomka, choć nigdy się nie zdarza, by elf w jakikolwiek sposób decydował o losie swego dorastającego dziecka.
W ostatnim dniu roku w każdej osadzie wspomina się zmarłych. Wokół sadyb mężczyźni rozwieszają plecionki z łozy, symbolizujące Gwandirdala i pułapki Otchłani. Następnie cała wspólnota gromadzi się przy wielkim ognisku (święto odbywa się podczas surowej zimy) i pod przewodnictwem Najstarszych, kobiety wymieniają wszystkich zmarłych ze swej rodziny, aż do szóstego pokolenia. Za każdego zmarłego Tarranka wrzuca do ogniska drewnianą figurkę (wcześniej przez kilka tygodni, współmężowie przygotowują te niewielkie rzeźby). Najstarsze w tym czasie odbywają duchową podróż, aż do Przedsionków Otchłani, spoglądając w królestwo Gwandirdala, czy żaden z wymienionych duchów nie błąka się tu zagubiony. Jeśli znajdą jakąś duszę ocalałą przed głodem Gwandirdala, starają się ją odzyskać i pchnąć ku Ścieżce Ajipal, wiodącej wprost w objęcia Wielkiej Matki.
Trudno mówić w kulturze Tarranów o istnieniu instytucji kościelnej. Wiara jest tak głęboko zakorzeniona w duszach i umysłach Tarranów, rozwijana poprzez wychowanie i przebywanie wśród wspólnoty, że praktycznie nie ma Tarrana, który byłby „niewierzący”. Wtedy nie byłby już Tarranem. Wielka władza Najstarszych rozciąga się także w sferze ducha. Bez nich dusze zmarłych ginęłyby w Otchłani, a złe duchy Harcharana i Harchanan wkrótce unicestwiły by cały lud Tarranów.