Sesja 13
16.06.23 - Zakończenie wątku z demonem. Finalna odpowiedź na to jak poradzić sobie z pieczęciami-bramami. Ta sesja zakończyła długi etap, więc nagrodą dla graczy było Przełomowe Dokonanie
| nagroda | Dash | Indar | Brekka |
| skromne | aspekt Prawda jest przerażająca za Lekarz równowagi | zamiana politeizm z jeździectwem | wymiana wspinaczki na jęz nomadów |
| istotne | Kanon religii do 3, 1 pkt czarów (Wykrycie źródła magii) | jeżdziectwo do 3, Mentalne Oczyszczenie | strzelectwo do 3, Psi Pobudka |
| przełomowe | koncepcja ogólna:Moc przede wszystkim za Żyjący z duchami, +1 pkt losu | +1 pkt losu | +1 pkt losu |
Czas i miejsce: 32 dzień Miesiąca Powrotu, 3695 rok - Jermadu
Siedziba wodza Shaunów
Poranek w Ilorskiej Podkowie wydawał się nudny. Mało gości, choć obcokrajowcy nadal przebywali w gospodzie. Brekka rozważał czy nie przyłączyć się do uczonego Vicello, Hassana i ich przewodniczki Fioramy. Niestety zamierzali długo pozostać w Jermadu i przeczekać zimę, by z pierwszymi oznakami odwilży na stepie ruszyć na północ do Pakkoram.
Indar już zaczął rozkoszować się wyjątkowym spokojem gdy grupa nomadzkich wojowników wkroczyła do gospody i zażądała by udał się z nimi przed oblicze wodza. Wraz z Brekką, który jak zwykle został uznany za zbrojną eskortę kapłana. Dash chyłkiem się oddalił, ale potem i tak poszedł przez miasto śladem zbrojnej grupy. Wśród wojowników rozpoznał wpływowych wodzów zasiadających w radzie wojennej Shaunów: Delgera Poranny Oddech, Chinuę Skrzydło Sokoła i Huragu Splecioną Grzywę. Pośpieszył za nimi.
Gurban Grube Ramię przyjął Indara podejrzewając misję zleconą przez kościół w Jorgulu. Zapewne wiązał z tym jakieś swoje nadzieje. W komnacie zasiadała cała rada wraz z białym szamanem Temuderem Kościstą Pięścią. Wódz nie krył rozczarowania, gdy Indar przekonywał go o prywatnych powodach wizyty. Ale była okazja do politycznej rozmowy. Wątek Guczluka, czarnego szamana Baydarów poruszył wodza i kilku spośród rady. Guczluk został wykluczony z rady miesiące temu. Stał się odszczepieńcem Baydarów, a część wodzów ze swymi rodami za nim poszła. Spowodowało to rozłam wśród Baydarów i znacząco osłabiło pozycję szczepu w plemieniu Shaunów. Brekka opowiedział ze szczegółami wydarzenia, których byli świadkami. Interesował ich inny czarny szaman - Alungi Skrzydło Mewy. Niestety rada wojenna Jermadu była osłabiona. Alungi zaginął od kilku tygodni. Udał się do swego szczepu Ordlunów nad jezioro Jurbalikh ale do nich nie dotarł. Gurban martwił się losami szamana, w okolicach Jermadu nie było wielu tak potężnych czarnych szamanów.
Chatka na rogu ulicy
Dash został przywołany przez pewnego starca, wyglądającego przez uchylone drzwi do chaty. Stała ona całkiem blisko ogromnego placu, otoczonego totemami, w którego centrum zbudowano drewnianą siedzibę wodza. Starzec okazał się białym szamanem ze szczepu Rislun. Przedstawił się jako Tarik Złamany. Dashowi wydał się nieco szalony. Pamiętał przed laty historię pewnego buntu. Sam był świadkiem jak wokół Jermadu wleczono za końmi skazanego szamana. Właśnie wtedy Tarik przyjął miano Złamany i szczerze nienawidził Gurbana. Opowiedział Dashowi o tym jak Grube Ramię izoluje, osłabia i spycha inne szczepy Shaunów na odległe, jałowe ziemie, blisko agresywnych Kara-Gak i Kara-Shin. Jak intrygami wzmacnia Jawdarów. Widział, jak Dash śledzi ilorskiego kapłana eskortowanego przez członków rady, usilnie więc chciał uwikłać Dasha w swoje rozgrywki z Jawdarami.
Ilorski garnizon
Kapitan Manu Aroca podobnie jak wódz Shaunów liczył, że Indar przybywa do miasta z misją. Nie uwierzył tłumaczeniom o prywatnych sprawach. Bardziej skłaniał się do uznania misji tajnej i zleconej przez Kościół Kruh-Berana lub większe władze. Ale zdobył się na szczerość, która miała kluczowe znaczenie dla całej grupy. Otóż zdradził, że za zniknięciem Alungi stoją jego ludzie. Aroca prowadził w Jermadu bardzo delikatną grę. Miał zaledwie 80 ludzi w garnizonie. Siła wojskowa takiej grupy wobec tysięcy Shaunów dookoła była mizerna. Dlatego większość załogi stanowili doskonale wyszkoleni agenci i szpiedzy. Miał też sporą siatkę donosicieli wśród lokalnych nomadów. Z różnych szczepów i plemion. To dzięki temu wszedł w konszachty z kilkoma nomadami Kara-Gak. Z pomocą ilorskich agentów, podstępni Kara-Gak wybili oddział towarzyszący szamanowi, a jego samego pozbawili przytomności, związali i zakneblowali. Miał być dla nich kartą przetargową. Aroca liczyl, że ten ruch osłabi pozycję Gurbana i jednocześnie wzmocni Temudera. Biały szaman był rozsądny, sprzyjał interesom ilorskim. Kapitan zdradził Indarowi gdzie uwięziony został Alungi.
Czas i miejsce: 38 dzień Miesiąca Powrotu, 3695 rok - trakt do Fiirbolain
Chata podróżnych
Wojowników Kara-Gak nie było wielu. Trzech zwiadowców patrolowało okolice chatki, a kilku spało w środku. Ze strażnikami szybko się rozprawili. Dash wszedł w trans i przemienił się w rosomaka. Indar umieścił na nim zaklęcie tłumiące wszelkie odgłosy. Strażnik nie miał szans usłyszeć podkradającego się rosomaka i zginął krwawiąc z tętnic udowych rozszarpanego krocza. Dwóch pozostałych podzieliło jego los. Dash przytłoczony zewem krwi wparował do stajni i zagryzł wszystkie konie nomadów.
W tym czasie Brekka urządzał rzeź w chacie. Okryty całunem ciszy, brodził we krwi spływającej z sienników. Zamordował śpiących i nieświadomych nomadów podcinając im fachowo gardła. Gdy było już po wszystkim, zaczęli szukać Alundiego.
Czarny szaman związany i zakneblowany miał również wyłupione oczy. Żył, ale był w kiepskim stanie. Nie mieli więc szansy by pokazać mu amulet-klucz. Ściągnęli mu knebel i zaczęli przepytywać. Alungi opowiedział im o ruinach demonicznej budowli na bagnach jeziora Jurbalikh. O tym, że być może posiadają ostatni z siedmiu kluczy otwierających wrota do świata demonów. Pozostałe sześć czekało umieszczone we właściwym miejscu. Alungi wydawał się tym faktem szczególnie podekscytowany. Nawet ich poinstruował o kamiennym kręgu i sposobie ułożenia amuletu. Wrota umożliwiłyby przechodzenie do królestwa demonów, ale szaman nie znał, albo nie chciał powiedzieć więcej szczegółów co do domeny czy charakteru tego królestwa. Brekka pytał również o sposób na uratowanie albo wygaszenie ostatniej z pieczęci jakie nałożył mu dawno temu Dash. Alundi zgodził się, że jest to możliwe. Uczynić to mógłby Brekka również w ruinach świątyni przywołując demona, dla którego lata temu stał się bramą do naszego świata. Składając mu w ofierze duszę tego, który mu nałożył pieczęcie obłaskawił by demona, zakończył pakt i bezpiecznie pozbył się ostatniego tatuażu. Półczłowiek nie był zadowolony z odpowiedzi.
Długo dyskutowali co zrobić z szamanem. Czy zachować go przy życiu. Brekka wahał się, żal mu było nomady. Dash, który w Masce Odkrycia weryfikował, czy Alungi mówi prawdę nie miał skrupułów. Podobnie Indar. Zamordował więc szamana w wyjątkowo okrutny sposób. Użył zakazanego rytuały Wyrwania Duszy, odesłał więc ducha nomadę w całkowity niebyt, usuwając go z kręgu wcieleń. Miał pewność, że kolejny czarny szaman nie odrodzi się za jakiś czas, podobnie jak Guczluk czy młody Jandzargan.
Chcieli zabrać konie nomadów, byłby to w końcu zacny majątek, ale rozczarowali się zajadłością Dasha, który w zwierzęcej postaci pozagryzał wierzchowce. Indar na miejscu zbrodni podrzucił przedmioty zabrane tarrańkiej zabójczyni. Gdyby ktokolwiek zainteresował się zbrodnią, wskazówki były dość oczywiste, obciążające tarrański ruch oporu.