Zwiastuny wiosny i odwilży w górach były coraz bardziej zauważalne. Robiło się cieplej, ciężkie czapy śniegu oblepiające gałęzie jodeł z głośnym pacnięciem rozchlapywały się pod drzewami. Nasi bohaterowie powoli akceptowali fakt, że czas im wyruszyć w drogę. Brekka - fizycznie w doskonałej formie - przez ostanie parę tygodni zajęty był wyrębem drzew na polanie. Teraz, jak tylko ziemia rozmarzła, wraz z Kurrikiem i Jaśniepanem wyrywali karpy korzeni oczyszczając teren na pole uprawne.
Indar wrócił do tematu jaki poruszyła w dniu ich przybycia do Shangrun Najstarsza osady, Verissa. Przygotował formalne pismo, pod którym się podpisał i przybił pieczęć Kapłana Kościoła Kruh-Berana. Dokument przyjmował wioskę Shangrun pod protektorat Kościoła Kruh-Berana z Jermadu. Indar wiedział, że formalnie i urzędowo osada należy do prowincji Tarrańskiej - Tustula. Tyle, że do stolicy okręgu - miasta Tustula - z Shangrun było prawie dwa razy więcej mil niż do Jermadu. Co czyniło dokument prawdopodobnym. Oczywiście Jermadu, jako stolica prownicji nomadów, nie miało żadnej ilorskiej świątyni. Ale gdyby ktoś usiłował wymuszać podatki na Verissie, być może taki dokument zniechęciłby ilorskiego łotra. Indar potraktował sporządzenie pisma jako formę podziękowania za długi, zimowy pobyt.
Dash-Daran na wiosnę całkowicie już odzyskal zmysły. Jego jaźń powróciła do jako-takiej równowagi. Jedynie dochowa moc nie chciała wrócić, jak przed poświęceniem starych zwierzo-duchów. Miał jedynie tyle sił, by przechodzić do duchowego świata i obłaskawiać nowe zwierzo-duchy, ucząc się ich zachowań, usposobienia i posiadanych mocy. Podjał decyzję, że podziękuje za leczenie i gościnę sprowadzając na wykarczowana polanę duchy, chroniące przyszłe uprawy przed złymi klątwami. Wezwał swoje zwierzo-duchy i rozpoczął rytuał. Była to pierwsza okazja, kiedy ujrzał odziedziczone po czarnym szamanie istoty. Nieco zaskoczony ujrzał, jak duchy otwierają przejścia do Zaświatów i przywołują przez Brame Wymiarów małe, demoniczne istotki gnieżdżące się głęboko pod ziemią. Dash musiał wewnętrznie przywyknąć do przemiany jaką przeszedł. Całe dotychczasowe życie kroczył ścieżką równowagi, jako szary szaman. Od teraz musiał porzucić przyzwyczajenia, myśleć, czuć i reagować jak czarny szaman. Nie wahać się. Inaczej jego magia nigdy nie wróci.
Negocjowali z Fioramą czy będzie im towarzyszyć w drodze powrotnej do Jorgulu. Dziewczyna się nieco wahała i ociągała, ale Brekka sensownie argumentował, że w grupie będą bezpieczniejsi. Wioska przygotowała pożegnalną ucztę. Balowali do rana.