Abadana, Sobira i EL Hamed to trzy najbardziej znaczące emiraty na ziemiach Taba el Ibara. Niżej napiszemy słów kilka o pozostałych, najważniejszych miejscach na pustyni.
Al Madoba
Jest to jedno z najnudniejszych miejsc na świecie. Mimo dogodnego położenia geograficznego , Al Madoba nie jest zbyt cywilizowanym emiratem. Geograficznie, na ziemiach Madoby przeplatają się piaszczyste pustynie, z wysokimi, półkolistymi wydmami, trawiastą sawanną i kamienną półpustynią na wyżynnych terenach. Ludność emiratu utrzymuje się z hodowli wielbłądów, a na sawannach z chowu koni, lecz ślepcem, lub żebrakiem jest ten, kto kupuje swoje zwierzęta od mieszkańców Al Madoby. Emir Al Madoby zajmuje się jedynie regularnym poborem przysługujących mu danin. Jego wspaniały pałac mieści się w Abadanie. Ponoć trapią go napady szału, kiedy przychodzi czas jego podróży do rodzinnej Madoby.
Al Mugaffe
Księstwo zostało założone przez jeden z największych rodów kupieckich Ibary, przez ród Mugaffe. Ród co prawda nie może się pochwalić szlachetna linią krwi, co najwyżej ogromnym majątkiem. Dlatego też ziemie Al Mugaffe nie leżą na terenach Taba el Ibara. Na południe od ujścia Shibary, na ziemiach Księstw Kupieckich rozciągają się majątki tego rodu. Al Mugaffe stało się ósmym Księstwem Kupieckim, bliźniaczym z Al Avdal – dziewiątym Księstwem. Al Mugaffe wspiera swego sprzymierzeńca politycznie i militarnie, jednak serce władców zostało wśród piasków pustyni. W porównaniu ze standardami ludów dżad, miasta i osady Al Mugaffe są wyjątkowo czyste. Drogi księstwa są strzeżone i dobrze utrzymane. Zasługują na miano dróg, a nie pustynnych szlaków. Zresztą klimat Al Mugaffe jest łagodniejszy. Wschodnie wiatry znad zatoki Ravano przynoszą w drugiej połowie roku obfite opady, roślinność jest tutaj bujniejsza niż na północy w Abadanie. Styl budownictwa jest tutaj wybitnie dżadyjski. Miejscowa ludność utrzymuje się z handlu, a na całej Ibarze znane są tanie olejki zapachowe z Al Mugaffe. Wiąże się z tym szczególny zwyczaj ludowy, dzięki któremu Al Mugaffe zdobyło miejsce w wielu kronikach i wspominkach. W innych miastach dżadyjskich, które są bogate w wodę, zwyczajem jest polewanie wodą ulic w najbogatszych dzielnicach, by ulżyć upałowi. Jako że woda jest rzadkim skarbem na Ibarze, taki zwyczaj wiele mówi o bogactwie mieszkańców. Dżadyjczycy z Al Mugaffe nie zadowalają się taką formą zbytkownego marnotrawstwa. Do wody, wylewanej na ulice dodają duże ilości wonnych olejków. Stąd też za dnia i w nocy nad miastem unosi się prawdziwa chmura wszelkich zapachów. Każdy z bogatszych rodów dodaje ulubione przez siebie wonności, mieszanina jest zatem zabójcza dla każdego nienawykłego. Zazwyczaj wystarcza pół godziny, by każdy obcy, przybyły do Al Mugaffe nabawił się pulsującego bólu głowy.
Al Avdal
Podobnie jak Al Mugaffe, księstwo zostało założone przez kupiecki ród Avdal. W przeciwieństwie do sojusznika, Al Avdal odrzuca dżadyjską tradycję. Szejk, głowa domu handlowego, wraz z całą rodziną porzucił wiarę przodków na rzecz wyznania pyarrońskiego i przymusza swoich poddanych do takich samych kroków. W miastach z trudem można znaleźć dżadyjskie świątynie. Mieszkańcy Al Avdal ubierają się na pyarrońską modłę i tylko ich fizyczny wygląd i kilka obyczajów, w tym palenie fajki wodnej, zdradza ich pierwotną przynależność kulturową. Szejkanat bardziej przypomina Księstwa Kupieckie leżące bardziej na południe, niż jedno z dżadyjskich państw. Szejkanat, czy też księstwo jak zwykli mówić mieszkańcy Wspólnoty Pyarrońskiej nie ma wpływów na ziemiach Ibary. Każdy dżadyjczyk splunie na piasek słysząc nazwę Al Avdal, lecz nie przeszkadza to w handlowych kontaktach.
Abu Baldek
Jest to najmniejszy emirat, położy w głębi pustyni. Jego obszar ogranicza się do jednego miasta, położonego w największej, znanej oazie Taba el Ibara. Abu Baldek może szczycić się starożytnym pochodzeniem. U zarania dziejów zostało założone przez odszczepieńczą dynastię dżennów. Miasto zaopatrują w wodę dwa jeziora i pięć studni artezyjskich, o roślinności Abu Baldek opowiadają legendy. Abu Baldek jest synonimem rajskiego ogrodu dla przeciętnego dżadyjczyka. W odległych krainach opowiada się legendy o Różanym Ogrodzie, który otacza pałac emira Abu Baldek. Już samo piękno ogrodu wzbudza zachwyt w każdym przybyszu, swą sławę zawdzięcza jednak egzotycznej odymiane krzewu róży. Przepiękny kwiat nie ma sobie równych na całym świecie, zapach róży z Abu Baldek potrafi każdego otumanić, a nienawykłym odebrać przytomność swą słodyczą. Ukłucie kolców tej róży jest niebezpieczniejsze niż ugryzienie grzechotnika. Zapach kwitnących róż unosi się nad całym miastem. Mieszkańcy Abu Baldek przywykli już do duszącego aromatu, lecz przyjezdni zwykle opadają z sił i szybko pogrążają się we śnie. Róża z Abu Baldek jest na Ynevie symbolem piękna połączonego z niebezpieczeństwem i wszędzie jest towarem niezmiernie chodliwym. Za jeden kwiat trzeba zapłacić minimum 100 złotych rupii. Dlatego też ogrodów emira strzeże wielu gwardzistów i magia, aby utrudnić dostęp złodziejom do tych cudownych kwiatów.
Abu Baldek Shibara
Kilka stuleci temu, na ziemiach tych osiedlił się zbuntowany wezyr z Abu Baldek wraz ze swoimi poddanymi, krewnymi i służbą. W swych początkach państewko utrzymywało się z wypraw łupieżczych, lecz bliskość Abadany ukróciła wnet niebezpieczną działalność ludzi wezyra. Emirat dziś jest nędzną miniaturą świetności i zorganizowania El Abadany. Stolica emiratu, Habira słynie z wielkiego targu niewolników. W odróżnieniu od targu w Madab el Sobira, który raczej przypomina rzeźnię, targowisko niewolników w Habirze swym nastrojem podobne jest do wybornych dzielnic złotników i jubilerów. Każdy zainteresowany znajdzie tu niewolnika o doskonałych kwalifikacjach, zdrowego i godnie odzianego. Można tu znaleźć zwykłych pasterzy, ale także nauczycieli literatury i sztuki, lub znakomitych wojowników. I kupujący ma pewność, że po czasie nie zjawi się u niego grupa wojowników podważająca niewolniczy stan niedawno nabytego „towaru”. Odrębnym interesem w Habirze są szkoły niewolników. Można tu wyuczyć swych ludzi przeróżnego rzemiosła i umiejętności. Najbardziej wymagający klient znajdzie tu niewolnika zdolnego zaspokoić najwyższe oczekiwania. Faktem jest, że ceny niewolników w Habirze są wyższe niż gdziekolwiek indziej, lecz interes w tym mieście to skórka warta wyprawki.
El Qusarma
Najbardziej tajemniczy z emiratów Ibary. Jego ziemie rozciągają się u południowych stóp Sheralu, wzdłuż licznych dopływów Shibary i w samej dolinie rzeki. Klimat bardzo sprzyja emiratowi, gdyż większość terenów pokrywają wspaniałe lasy, z dala od suchych piasków i sawann. Swe bogactwo emirat zawdzięcza właśnie klimatowi, gdyż to lasy są jego niezmierzoną fortuną. Drewno wśród ludów pustyni ma wielką wartość, dlatego też spławiane tarcice przynoszą bogatym szejkom ogromne zyski. O El Qusarmie świat wie niewiele, podróżni rzadko tam zmierzają, a mieszkańcy, o głowę wyżsi od przeciętnego dżadyjczyka są naprawdę małomówni.
Al Hidema
Jest to najbardziej na wschód wysunięta opoka cywilizacji dżadyjskiej, końcowy przystanek pustynnego szlaku karawan wiodącego przez całą pustynię, aż od Ordan. Jest to rozległa oaza na skraju Głębokiej Pustyni. Założycielem Hidemy było plemię Kharami, pokrewne słynnym nomadom z plemienia Fayuma. Początki Al Hidemy nie są odległe sięgają 3450 roku. Mieszkańcy oazy żyją dobrze z trzema największymi plemionami nomadów i utrzymują się wymiennego handlu z nimi. Mimo stałej wojny między owymi plemionami, Al Hidema uważana jest za neutralną ziemie, na którą wstęp ma każdy chcący dokonać handlu. Bliskie mieszkańcom jest zwłaszcza plemię Fayuma, znienawidzone przez dżadyjczyków i budzące w ich sercach trwogę. Ponoć Al Hidema sprzyja i ukrywa rabusiów z Fayuma, sprzedając później na targowiskach krwawo zdobyte łupy.
Pomniejsze szejkanaty
Takich miejsc jest na pustyni ponad sto. Często ograniczają się one wyłącznie do jednej, małej oazy. Najczęściej mieszańcy takich miejsc żyją ze sprzedaży rękodzieła i świadczeniu usług wędrującym karawanom kupieckim. Nie rzadko takie szejkanaty handlują z plemionami nomadów i pomagają upłynniać im zrabowane skarby.
Głęboka Pustynia
Tak nazywają dżadyjczycy część pustyni nie opisaną na żadnej mapie, której ponoć nikt nie zamieszkuje. Na Głęboką Pustynię nie wiodą żadne szlaki, a jeśli trafia się tam z rzadka oazy, to nikt w nich nie przebywa, przynajmniej nikt z rasy ludzkiej. To ziemia amundów, pustynnych elfów i kto wie, jakich jeszcze potworów. Człowiek nie waży się zapuszczać w te strony. Jedynie plemiona wędrownych nomadów, zwłaszcza plemię Fayuma no i grupy gotowych na wszystko poszukiwaczy przygód znają smak piasku Głębokiej Pustyni.
Równina Sztyletów
Rozciąga się ona w centralnej części Taba el Ibara, między El Hamed a amundzkim miastem Sonion. Te ziemie są zamieszkane przez pustynne elfy, potomków sławnego Tallarena, spadkobierców świetnej cywilizacji elfów sprzed tysięcy lat. Wieki spędzone na przesiąkniętych magią piaskach uczyniły z nich straszliwe istoty.
Plemię Fayuma
Obrzydzenie, nienawiść i lęk wywołuje wśród ludów dżad sama nazwa tego ludu pustynnych nomadów. Wojownicy innych plemion z lękiem ustępują przed zawiniętymi w czarne theuby synami Fayuma. Są wytrzymali, ponoć tygodnie obywają się bez wody i bezlitośni. Nie znają litości, ni zasad moralnych. To znakomici wojownicy, na swych wielbłądach często jak spod ziemi pojawiają się przed zaskoczoną karawaną, łupią oazy i mordują bezbronnych ludzi, zabierając im dorobek całego, pracowitego życia. Nikt od nich nie zna lepiej szlaków Ibary. Przetrwają najstraszliwsze burze i odnajdą wodę tam, gdzie nikt by się nawet nie spodziewał. Wedle słów mędrców Fayumi mają tylko jednego wroga na ziemiach niczyich – pustynne elfy.
Plemiona Bayadi i Hasra
To dwie największe grupy ludności dżadyjskiej, pędzące życie nomadów. Wędrują po całej Ibarze, nie zagrzewając miejsca dłużej niż na kilka tygodni. Przenoszą się od oazy do oazy i to w miejscach znanych tylko im. Żyją dzięki palmie daktylowej i wytrwałości wielbłądów. Gdy napotkają zamieszkane oazy to albo je łupią, albo handlują wymieniając na broń i ozdoby swoje skromne wyroby. Wojownicy nomadów są doskonałymi fechtmistrzami. Oba plemiona mają tylu wojowników, że mniejsze bandy pustynnych rabusiów nie stanowią dla nich poważnego niebezpieczeństwa. Oba plemiona też szanują mniej lub bardziej nienaruszalność cywilizowanych osiedli. Bardziej walczą ze sobą, o ukryte studnie, o niewidoczne granice między oazami. Mieszkańcy oaz na szlakach handlowych czy też miast dżadyjskich nie doświadczają od nich wielkiej krzywdy.